Nietrwałe pomadki do ust męczą chyba wszystkich. Co z tego, że kolor jest cudowny, jeśli znika za chwilę z ust, albo nadaje się tylko do chodzenia i wyglądania? W końcu w ciągu dnia wykonujemy masę różnych czynności: jemy, pijemy, całujemy ukochanego narzeczonego czy dajemy buziaka w policzek najlepszej przyjaciółce. Albo wiatr. Która z nas nie miała jeszcze włosów umalowanych pomadką przy dużym wietrze? Z tych powodów (nie tylko przekonanie, że mocne kolory mi nie pasują) wiele osób unika kolorowych pomadek do ust. Dlatego na przeciw wychodzą nam tinty - preparaty barwiące tymczasowo naskórek.
Dostępne jest 6 kolorów w wersji podstawowej (czerwienie, amarant, fiolet) oraz 3 kolory w wersji light czyli jaśniejszej.
Na moim kanale na You Tube również zamieściłam film o tintach, więc zapraszam do oglądania (także leniuszki, którym nie chce się czytać): https://www.youtube.com/watch?v=V6tpQWTErIA
Tinty aplikator mają bardzo dobry i precyzyjny. Podczas aplikacji szczypią w usta (podejrzewam, że są to substancje wspomagające głębszą penetrację barwnika), natomiast po chwili nieprzyjemne mrowienie mija. Zapach jest jakby owoców leśnych (nie jestem pewna, bo mam słabe powonienie). W smaku słodki. Najlepiej zaaplikować sobie 2 warstwy produktu. Trzeba odczekać, aż kosmetyk wyschnie. Ja często, żeby mieć pewność, odciskam usta w chusteczkę i zbieram w ten sposób nadmiar kosmetyku, tworząc matowe wykończenie.
Skład tintów klasycznych od light minimalnie się różni. Wydaje mi się, że te jaśniejsze mocniej szczypią w usta.
Jasne tinty (ja mam nr 10 i 11) dają delikatny efekt, idealne dla blondynek i delikatnych typów urody. Niestety na ustach trzymają się krócej. Tinty z normalnej linii mają intensywne zabarwienie (nr 4), dzięki czemu bardzo długo pozostają na ustach. Można jeść, pić, całować bez obaw o ślady czy starcie pomadki.
Z tintem nr 4 miałam problem przy demakijażu. Ostatecznie wyszorowałam usta szczoteczką do zębów, a i tak na drugi dzień miałam je jeszcze zabarwione.
Pomadki z ust ścierają się po kilku godzinach od środka warg.
Niestety zakrętki mogą być bardzo mylące. Nie zgadzają się z kolorami wewnątrz (te light w miarę oddają kolor). Polecam przed zakupem wygooglować sobie je w przeglądarce, a przy zakupach koniecznie zobaczyć tester.
Nr 10 to chłodny róż, delikatnie fuksjowy. Nr 11 to ciepły pastelowy róż w kierunku brzoskwini.
Oprócz Bell jest masa innych firm, które mają w swojej ofercie barwiące produkty do ust. Niektóre w formie błyszczyka inne w formie flamastra.
Macie doświadczenie z tintami?
Piekne, zywe kolory.
OdpowiedzUsuńSzczegolnie czerwien - nie za ostra, ale wyrazista :-)
Gdzie mozna je zakupic?
Ja swoje pomadki kupowałam w szafie Bell w Rossmannie, ale od tego czasu Bell trochę zmieniło swój asortyment. Jeśli tam nie będzie, można poszukać w Biedronkach - Bell ma tam swoją szafę w starej odsłonie.
UsuńJa swoje pomadki kupowałam w szafie Bell w Rossmannie, ale od tego czasu Bell trochę zmieniło swój asortyment. Jeśli tam nie będzie, można poszukać w Biedronkach - Bell ma tam swoją szafę w starej odsłonie.
UsuńJa swoje pomadki kupowałam w szafie Bell w Rossmannie, ale od tego czasu Bell trochę zmieniło swój asortyment. Jeśli tam nie będzie, można poszukać w Biedronkach - Bell ma tam swoją szafę w starej odsłonie.
Usuń